Pierwszy raz mnie zawiodłaś...

Cześć!
Już środa! Ale tydzień szybko leci, jak ma się wolny poniedziałek no nie?:) Jeszcze dwa dni i znowu weekend:)? Na ten, nie mam niestety planów, ale kto wie? Może się coś jeszcze wyklaruje. Szkoda, że pogoda tak strasznie się popsuła. Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest zimno, mokro i ogólnie pogoda pościelowa. Dziś w radiu słyszałam, że już wkrótce w górach mają być opady śniegu! Znowu teraz będzie zima, a na święta temperatura na plusie- standard. 
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o masce z mojej ulubionej firmy, która niestety nie sprawdziła się u mnie totalnie i stąd tytuł posta. Ziajo, pierwszy raz mnie zawiodłaś i mam nadzieję, że ostatni. Jeżeli jesteście ciekawi co nie tak z tą maską, zapraszam na post. 


Brzydko mówiąc, ale maskę kupiłam z typowego 'braku-laku'. Po prostu skończyła się moja z Kallosa, a że nie miałam nic innego pod ręką, to musiałam spróbować czegoś nowego. Akurat tak się stało, że nie miałam 'pod ręką' żadnej drogerii i musiałam się zadowolić asortymentem z supermarketu. Zazwyczaj nie kupuję tam produktów do włosów, ale tak jak piszę- wyjścia nie było. Jak zobaczyłam produkt Ziaji, to myślałam, że się nie zawiodę. Ziaja to sprawdzona firma. Miałam od nich mnóstwo produktów, często chwaliłam je i nawet na początku mojej przygody blogowej pojawiły się komentarze, że współpracuje z tą firmą. Niestety, nie udało mi się z nimi nawiązać współpracy, ale mimo tego, kupowałam coraz to nowsze kosmetyki, które oferowali. Strasznie się ucieszyłam, kiedy w galerii niedaleko mnie otwarli sklep firmowy. Wiedziałam, że będę miała wszystko pod ręką. Co takiego się stało, że maska totalnie mi nie spasowała?



Produkt znajduje się w plastikowym, minimalistycznym opakowaniu. Zawsze ceniłam Ziaję, za tą prostą, czystą i elegancką szatę graficzną. Na opakowaniu znajdują się informacje o nazwie produkty, firmy, kilka słów od producenta, gramatura, sposób użycia oraz skład. Słoiczek jest odkręcany, co zazwyczaj jest słabą opcją w przypadku produktów pod prysznic. Nie można tego też uznać za wadę nie do wybaczenia, bo właśnie taka forma opakowania umożliwia nam wyciągnięcie produktu do ostatniej kropli. Maska zabezpieczona była sreberkiem więc miałam pewność, że nikt wcześniej jej nie dotykał. 
Niestety nie udało mi się odzyskać zdjęcia maski, więc nie pokażę Wam, jak wyglądała konsystencja. Postaram się ją opisać, w sumie to nic trudnego. Skoro maska, więc konsystencja typowa dla tego typu kosmetyków. Gęsta, ale umiarkowanie. Odrobinę płynny, ale nie przeciekający przez palce.Tutaj, nie mam nic totalnie do zarzucenia. Dzięki takiej konsystencji a nie innej, produkt idealnie nakłada się na włosy. Nie spływa, ale też nie robi 'glutów' na głowie. 
Kolor, chociaż może to mało istotny szczegół jest biały. Zapach, czyli coś, na co dla odmiany zawsze zwracam uwagę jest nawet przyjemny. Nie umiem go dopasować do żadnego konkretnego produktu, nie umiem go z niczym porównać. Jest słodki i co najdziwniejsze, na włosach się zmienia i pachnie zupełnie inaczej. Tu również nie mogę nic zarzucić. 


Wydajność, jak w przypadku każdego takiego produktu u mnie jest dość słaba w kierunku żadnej. Takie 200 ml. włosów przy mojej długości włosów i gęstości wystarczy mi maxymalnie na 5-6 razy. Dużo? No moim zdaniem nie. Co prawda produkt nie jest drogi, bo kosztuje ok.7zł, co nie zmienia faktu,  że gdyby się u mnie sprawdziła to chciałabym, żeby służyła mi dłużej. Niestety, nie sprawdziła się totalnie. Zrobiła mi TOTALNE siano na głowie. Miałam takiego sianowatego, blond baranka. Rozczesanie włosów? To czynność granicząca z cudem! Zużyłam ją do końca, bo generalnie nie lubię wyrzucać produktów ale wiem, że nie wrócę do niej nigdy!



To pierwszy produkt z tej firmy który mnie zawiódł i mam nadzieję, że ostatni.

A Wy jakie lubicie maski?
Macie sposoby na łatwiejsze rozczesywanie włosów?

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię maski Ziaji, a ta z ceramidami sprawdziła się świetnie u mojej siostry. Szkoda, że u ciebie zrobiła takie siano :(

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja sie nad nią zastanawiałam ale pomyślałam: poczytam o niej na blogach o oto spadłaś mi z niebios... wiem że nie byłby to dobry wybór pieniądze co prawda nie wielkie ale ja nie lubię wyrzucać produktów...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że się nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja lubię produkty Ziaji, jednak do włosów nie używałam :) katuję maski Kallosa, które spisują się fenomenalnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja nawet nie podchodzę. Mi cokolwiek potrafi zrobić siano i lwią grzywę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger