Kącik studenta: Jak zacząć, żeby skończyć?

Witajcie :)!
Za chwilę zaczynamy weekend co nie :D? Ja na szczęście pracuję tylko w sobotę, a niedzielę mam wolną. Postaram się dla Was nakręcić Daily Vloga, bo już od kilku z Was usłyszałam, że taką formę filmów lubicie najbardziej :) Subskrybujcie kanał, bo już wkrótce szykuje się fajne MAKIJAŻOWE rozdanie :). No dobra, już dosyć o przyjemnościach. Przechodzę do tematu, który jest postrachem dla każdego studenta. Mowa oczywiście o obronie. Moment obrony może sam w sobie nie jest straszny, ale jak się do niego przygotować? Jak napisać pracę która sprawi, że obronimy się na 5? Kiedy zacząć, żeby zdążyć skończyć i nie spinać się przed końcem oddania pracy? Dzisiaj zaczniemy od ostatniego punktu a mianowicie, kiedy zacząć, żeby skończyć? Sama jestem na tym etapie i na tym się chcę skupić.



Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam pisać pracę inżynierską. Temat mam, pomysł mam, tylko weny brak. Codziennie myślę sobie- dziś zacznę pisać, ale jakoś nie wiem jak się za to zabrać. Mam mnóstwo materiałów nt. problemu o którym piszę, ale mam problem z ładnym ubraniem wszystkiego w słowa. Niby piszę bloga, niby codziennie coś piszę, ale jak chodzi o takie profesjonalne napisanie, to mam z tym problem. Teraz jest ostatni dzwonek żeby zacząć, bo do obrony został rok. Dużo? Wydaje się że dużo, ale wcale tego czasu sporo nie ma. Nie wyobrażam sobie, żebym miała 'kupić' gotową pracę. Nie popieram tego, nienawidzę takiego krętactwa i nigdy nie czułabym się w pełni usatysfakcjonowana, że zasłużyłam na 'inż' przed nazwiskiem. Postanowiłam podzielić pisanie mojej pracy na kilka etapów:
  1. Wymyślenie tematu- załatwione
  2. Zapoznanie się z tematem- załatwione
  3. Przygotowanie materiałów- załatwione
  4. Pisanie- w trakcie realizacji
 Chciałabym do świąt mieć pierwszy rozdział napisany. Czy się uda? Zobaczymy. Motywuje się tym, że po każdym trudniejszym dziale kupię sobie coś ekstra. Wiem, może średnia motywacja, ale za to jaka skuteczna :). Nie chcę zostawiać wszystkiego na wakacje czy na później bo nie jestem taką osobą. Wolę mieć wszystko przed, niż po czasie.

 A Wy na jakim jesteście etapie?
Przyznawać się, kto się broni ?:)
Jak się motywujecie?

1 komentarz:

  1. Jak pisałam pracę to byłam podjarana, po napisaniu pierwszego rozdziału złapałam doła...odkładałam wszystko na później i to był mój błąd. Dowiedziałam się od jednego z profesora że jednym z dobrych sposobów jest założenie czegoś charakterystycznego na dłoń czy szyję co będzie mi przypominać że to jest godzina pracy. Dodatkowo dodał że warto mieć przy sobie owoce i wodę mineralną aby nie odchodzić od komputera żeby się nie rozpraszać. Stosowałam i napisałam pracę w miesiąc, pisząc dzień w dzień po kilka godzin. Drugi miesiąc był na poprawki, a kolejny to już tylko formalności i całokształt pracy. Powodzenia !:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger